Ludzie od zawsze chcieli wyglądać pięknie i młodo. Nic dziwnego, że już przed tysiącami lat korzystano z dobrodziejstw natury, aby poprawić swój wygląd. Korzystając z naturalnych, dostępnych składników przedłużali swoje młodzieńcze piękno. Czym ujędrniali skórę Egipcjanie i jak o czystość dbali Grecy?
Niezwykłe odkrycia kosmetyczne Egipcjan
Dzięki licznym zachowanym mumiom oraz wciąż trwającym badaniom wiemy mniej więcej, w jaki sposób o skórę dbali starożytni Egipcjanie. Do ujędrniania ciała używali na przykład proszku alabastrowego czy takiego z węglanu sodowego. W użyciu był też miód połączony z solą wydobywaną na północy kraju. Tworzono też mieszankę ujędrniającą skórę, tworzoną między innymi z pumeksu i ludzkiego mleka.
To słowo zawdzięczamy Grekom
Słowo „kosmetyki” wywodzi się z greckiego „kosmetikos”, co znaczy mniej więcej „zdobić, upiększać”. Już samo to jest dowodem na to, że starożytni Grecy także byli niezwykle zainteresowani pielęgnacją swojego ciała. Dziś wiemy, że ówczesne kobiety regularnie kąpały się w mleku. Podobnie jak w przypadku Egiptu, chętnie używały również miodu. W użyciu była mirra, pestki daktyli czy płatki różane.
Kąpiele błotne w… odchodach krokodyli!
Starożytne Rzymianki uznawały, że na skórę świetnie działają kąpiele błotne. Tyle tylko, że używały do nich… odchodów krokodyli. Miało to wzmocnić właściwości takiego zabiegu. Mieszkanki tego kraju do kąpieli w mleku dodawały też często licznych ziół, np. imbiru czy kardamonu. Ponadto nie można zapomnieć o tym, że zajmowanie się urodą bogatych było jedną ze specjalizacji niewolników pracujących w bogatych domach.
Jak wyglądała toaleta władcy Indii?
Poranna toaleta i masaż były niezwykle istotnym elementem codziennego rytuału władców Indii. Król mógł korzystać ze specjalnie przygotowanego pawilonu, w którym znajdował się wyłożony złotem basen oraz kryształowe krzesło. Skóra władcy była zwilżana perfumowaną wodą i nacierana maścią, w której skład wchodziło m.in. drzewo sandałowe, piżmo i szafran. Jego żona codziennie rano żuła zaś prymkę, czyli dostosowany do tego tytoń, do którego dodawano goździki czy kamfory.
Krem ze słowiczych odchodów
Nim dawne Japonki zaczęły nakładać na twarz wybielający makijaż, najpierw – tak jak robimy to i dzisiaj – zaczynały od nałożenia na skórę pielęgnacji. W składzie niektórych kremów znajdowały się na przykład odchody słowika. Ten ptak jest dla Japończyków ważnym symbolem, który w połączeniu ze śliwą kojarzony jest z wiosną, pięknem czy miłością, a ponieważ w kulturze zachody. Ponadto ten składnik potrafi rozjaśnić skórę, ponieważ posiada guaninę i jest w kosmetyce wykorzystywany do dzisiaj. Jak więc widać, niektóre z pomysłów starożytnych wykorzystujemy do dziś, często jedynie je po prostu nieco ulepszając.